21 listopada 2019

Wiązy płaczące - rarytasy w ogrodzie


Witajcie :)))

Późna jesień w ogrodzie - zwłaszcza tak piękna, jak w tym roku - cieplutka, słoneczna i kolorowa spokojnie pozwoliła zrobić jesienne porządki...

Ale dzisiaj nie o jesieni miałam się rozpisywać...

Dzisiaj spełniam życzenie osób, które piszą do mnie w sprawie moich dużych wiązów.


I choć piękne i imponujące to potrafią narobić nie lada kłopotu w ogrodzie...

 Pytacie - jakie zabiegi wtedy wykonuję, czy są to kłopotliwe drzewa, jak trzeba je chronić...

A zatem po kolei...

Na przedwiośniu opryskuję je dokładnie środkiem Promanal - trzeba tu pamiętać, że zwalczymy
 w tym momencie stadia zimujące szkodników (jaja lub wczesne stadia larwalne). Wykonuję te prace przy ładnej pogodzie, kiedy temperatura wynosi powyżej 5 stopni Celsjusza. Zraszam wszystkie pąki, gałązki, gałęzie, a nawet pnie drzew i kompozycje pod drzewami.

Kiedy pojawią się pierwsze liście wtedy widzę już, czy pod koroną drzewa znajdują się suche gałęzie - usuwam je starannie i w ten sposób oczyszczam drzewo z chorych części, które je tylko osłabiają.

Latem, a dokładnie w lipcu na listkach tworzą się zniekształcone galasy, a z nich wylatują owady-  
 tu również potrzebny jest oprysk dowolnym preparatem na owady.

  Wiązy mają też tendencje do opadania listków nawet zdrowych, które najpierw żółkną, a potem spadają, ale to ponoć z braku światła pod spodem parasola.

Czasami w pełni sezonu wegetacyjnego urywam listki z galasami lub wycinam całe gałązki - zapobiegnie to rozprzestrzenieniu się owadów na zdrowe części wiązów.

Jeżeli chcę utrzymać kształt grzyba muszę co roku podcinać najdłuższe gałązki, bo jeżeli nie zrobię tego zabiegu moje wiązy dosięgną gałązkami ziemię - choć niektórym ta forma akurat się podoba...

Jak widać jest trochę tych zabiegów, ale drzewa na pewno odwdzięczą się swoją wyjątkowością. 

Jak piękne są i jak cudne pisałam kiedyś TUTAJ -
możecie zajrzeć i wspomnieć...



Pamiętajcie o tym, że wczesną wiosną z wiązów opadają nasiona kwiatów,
 a jesienią opadają zaś liście.

Piszę tym, którzy oczarowani tymi ogrodowymi rarytasami nagle dostrzegają minusy w ich hodowli.
Zapobiegnie to być może porzuceniu roślin, które na pewno na to nie zasługują...

I w tym momencie dostrzegam same plusy, bo zbierając pojedyncze listki z trawnika i różnych kompozycji pod drzewami wykonuję aerobik na świeżym powietrzu, dotleniam ciało i mózg, 
a przy tym wyrównuję swoje zmęczenie psychiczne z fizycznym. Czuję się wtedy jak po SPA lub jakiejś wyjątkowej terapii, a zregenerowana mogę wykonywać dalej swoje codzienne obowiązki...

Zatem kochajmy wiązy, sadźmy je i pielęgnujmy!

Na koniec
pozdrawiam wszystkich zapalonych i tych początkujących ogrodników.
  A wszystkim tym, którym spodobały się te drzewa życzę dużo radości z ich uprawy, bo dorosłe są naprawdę imponujące...






5 listopada 2019

Wyniki Konkursu Ogrodniczego Gminy Świerklany


Witajcie :)))

U mnie nie ma czasu na nudę...
Oprócz niesamowitej wizyty TVP wzięłam udział w konkursie ogrodniczym,
 a także w warsztatach i wycieczce organizowanej przez GOKiR w Świerklanach. 
Ale po kolei...
Najpierw wyniki konkursu, który był dla mnie bardzo ważny, gdyż to pierwszy konkurs w gminie, 
w której mieszkam - od ponad 20 lat...
Do konkursu zgłosiło się 18 ogrodów, a szanowna komisja odwiedzała po kolei każdy z nich.
Jednym z uczestników jury był znany bloger ogrodniczy Tomasz Szostak -
 zapewne znacie go z bloga i Fb pod nazwą "Z ogrodem na Ty".




Cały konkurs wzbudzał wiele emocji, ponieważ lato było gorące, co nie sprzyjało roślinom...
Do tego ćma bukszpanowa pustoszyła ogrody, stąd nie wszystkie mogły się zaprezentować 
z jak najlepszej strony...
I w moim ogrodzie działo się wiele - hektolitry wody podlewały trawniki i rabaty,
 bo deszczówki wciąż nie było w zbiornikach...
Ponieważ był to jesienny konkurs na rabatach zmienił się wystrój przez nowe nasadzenia - 
głównie wrzosy.
Tu i ówdzie pojawiło się mnóstwo dyń ozdobnych i zwykłych, aby podkreślić jesienny nastrój...




Aż wreszcie nadszedł dzień konkursu - pamiętam była to sobota, bardzo słoneczna choć chłodna.
Komisja przyjechała o godzinie 14.00, pojawił się również słynny wyklejony reklamami i przeróżnymi hasłami busik Tomasza z głównym sloganem "BUSEM PRZEZ POLSKIE OGRODY".
A sam Tomek lekko kontuzjowany, ale z pomocą płci żeńskiej, z wielkim talentem fotograficznym - nigdy nie robiłam zdjęć ogrodu z takiej perspektywy z jakiej robiła to ta pani, i z tak dobrego sprzętu. Efekty jej pracy możecie podziwiać w tym wpisie, bo wszystkie zdjęcia są właśnie jej autorstwa.




Jak się dowiedziałam nasz ogród był ostatnim odwiedzanym ogrodem w Sołectwach:
 Świerklany Dolne, Świerklany Górne i Jankowice. 
Nie ukrywam, że miałam wielką chęć wygrać ten konkurs...
Wiedziałam też, że konkuruję z koleżankami, które znam bardzo dobrze,
 i które również bardzo chciały wygrać...
I choć podeszłyśmy do sprawy, jak do kolejnej przygody i zabawy to byłybyśmy chyba hipokrytkami, gdyby każda z nas udawała, że jej nie zależało na wygranej... 


Ale nie będę Was dłużej trzymała w niepewności...
Komisja zdecydowała, że nasz ogród zasługuje na II miejsce i myślę, że to jest słuszna decyzja.
Pokonała mnie koleżanka z Jankowic, o której pisałam też na swoim blogu Tutaj.
Dla mnie największą nagrodą tego konkursu były słowa Tomasza, który przechadzając się ścieżkami wśród roślin powiedział: "Przywróciła Pani wiarę w sens prawdziwych ogrodów..."




 Relacja z wizyty Tomasza znalazła się także na jego stronce na Fb, a sam Tomek bardzo sympatyczny gość - od razu nawiązała się między nami wspaniała relacja i więź ogrodnicza...
Mam nadzieję, że Tomek odwiedzi mnie jeszcze raz i uwieczni ogród tak wspaniałymi fotkami, 
jak zrobił to podczas konkursu...




Pisząc ten post nasunęła mi się dodatkowa refleksja dotycząca blogowania.
Gdyby nie blog nie miałabym pamiątki z tych wszystkich wspaniałych wydarzeń, 
które miały miejsce w moim życiu... 
Nie miałabym pamiątki z prac w ogrodzie, bo po konkursie i programie dostałam takiej motywacji
 do działania, że ogród wygląda dziś zupełnie inaczej, a zdjęcia są pamiątką, jak było wcześniej... 




Za oknem pogoda nie nastraja zbyt optymistycznie - jesienna szaruga robi swoje...
A tutaj zieleń, kolory i różnobarwne rabaty... 
Często w pracy ludzie pytają: skąd bierze się we mnie ten życiowy optymizm...
Ja im odpowiadam: jeżeli w życiu kochacie swoją pracę zawodową i prywatną to jesteście najszczęśliwszymi ludźmi na świecie...
Nikt i nic nie jest w stanie tego zepsuć - choćby się starał nie wiem jak...
Może coś w tym jest, może jakaś prawda życiowa ukryła się w tych prostych słowach...


 
Bo w życiu nie trzeba zbyt górnolotnych słów...
Znam ludzi wykształconych, oczytanych i bardzo nieszczęśliwych...
Narzekają na wszystko co się da, na pracę, partnerów, na dom, na kolegów i Bóg wie, co tam jeszcze...
Nie potrafią się cieszyć z prostych rzeczy, z chwili, która jest im dana...
Mało tego, to narzekanie przenoszą na innych, tak, że wokół nic innego
 tylko jeden wielki stek narzekań...
Współczuję tym ludziom serdecznie i jedyne co mogę im poradzić to załóżcie po prostu mały ogródek...
Zacznijcie sadzić roślinki - na początek kilka, a potem coraz więcej, 
aż zobaczycie jak was to wciągnie...
No chyba, że wpadniecie w otchłań bezsensownego życia pełnego żalu, trosk i smutku...
To od was zależy wasz los - jak mawiali moi rodzice "Jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz..."




 I tym oto sposobem, z krótkiego wpisu zrobił się post psychologiczno-filozoficzny, cha, cha, cha...
Tak to już jest ze mną, jak nie mogę się wygadać osobiście to chociaż wygadam się pisemnie...
Przynajmniej krtań zdrowsza, bo lekarz ostatnio zabronił mi za dużo mówić
 ze względu na chorobę zawodową... 




Ale wracając do konkursu - chciałam Tomku podziękować Tobie za tak cudowne zdjęcia, 
gdybyś przypadkiem kiedyś tutaj się pojawił...
Komisji dziękuję za udział w konkursie i wspaniale nagrody - nareszcie mogłam spełnić marzenie związane z rabatą pełną ogrodowych rarytasów i traw...
Koleżance z Jankowic dziękuję za cudowny wieczór pokonkursowy - chociaż był to środek tygodnia
 to nie wiem jak poradziłam sobie w pracy na drugi dzień...
Organizatorom konkursu dziękuję za cudowne występy folklorystyczne z regionalnymi zespołami podczas ogłoszenia wyników konkursu.
Mam nadzieję, że to nie ostatnie takie emocje, i że będzie okazja spotkać się znowu - 
może tym razem w komisji lub podczas innego przedsięwzięcia...




Moi kochani,
 jak widać marzenia się spełniają - trzeba im tylko troszeczkę pomóc...
Trzeba być cierpliwym, pracowitym i wytrwałym...
Na koniec fotka po rozdaniu nagród - tak na pamiątkę -
 dla wnuków, których mam nadzieję kiedyś się doczekam...
No cóż - chwalę się, ale chyba jest z czego... 

Do zobaczenia, do następnego napisania kochani...
Pa, pa, pa:)))