Witajcie :)))
Późna jesień w ogrodzie - zwłaszcza tak piękna, jak w tym roku - cieplutka, słoneczna i kolorowa spokojnie pozwoliła zrobić jesienne porządki...
Ale dzisiaj nie o jesieni miałam się rozpisywać...
Dzisiaj spełniam życzenie osób, które piszą do mnie w sprawie moich dużych wiązów.
I choć piękne i imponujące to potrafią narobić nie lada kłopotu w ogrodzie...
Pytacie - jakie zabiegi wtedy wykonuję, czy są to kłopotliwe drzewa, jak trzeba je chronić...
A zatem po kolei...
Na przedwiośniu opryskuję je dokładnie środkiem Promanal - trzeba tu pamiętać, że zwalczymy
w tym momencie stadia zimujące szkodników (jaja lub wczesne stadia larwalne). Wykonuję te prace przy ładnej pogodzie, kiedy temperatura wynosi powyżej 5 stopni Celsjusza. Zraszam wszystkie pąki, gałązki, gałęzie, a nawet pnie drzew i kompozycje pod drzewami.
Kiedy pojawią się pierwsze liście wtedy widzę już, czy pod koroną drzewa znajdują się suche gałęzie - usuwam je starannie i w ten sposób oczyszczam drzewo z chorych części, które je tylko osłabiają.
Latem, a dokładnie w lipcu na listkach tworzą się zniekształcone galasy, a z nich wylatują owady-
tu również potrzebny jest oprysk dowolnym preparatem na owady.
Wiązy mają też tendencje do opadania listków nawet zdrowych, które najpierw żółkną, a potem spadają, ale to ponoć z braku światła pod spodem parasola.
Czasami w pełni sezonu wegetacyjnego urywam listki z galasami lub wycinam całe gałązki - zapobiegnie to rozprzestrzenieniu się owadów na zdrowe części wiązów.
Jeżeli chcę utrzymać kształt grzyba muszę co roku podcinać najdłuższe gałązki, bo jeżeli nie zrobię tego zabiegu moje wiązy dosięgną gałązkami ziemię - choć niektórym ta forma akurat się podoba...
Jak widać jest trochę tych zabiegów, ale drzewa na pewno odwdzięczą się swoją wyjątkowością.
Jak piękne są i jak cudne pisałam kiedyś TUTAJ -
możecie zajrzeć i wspomnieć...
Pamiętajcie o tym, że wczesną wiosną z wiązów opadają nasiona kwiatów,
a jesienią opadają zaś liście.
Piszę tym, którzy oczarowani tymi ogrodowymi rarytasami nagle dostrzegają minusy w ich hodowli.
Zapobiegnie to być może porzuceniu roślin, które na pewno na to nie zasługują...
I w tym momencie dostrzegam same plusy, bo zbierając pojedyncze listki z trawnika i różnych kompozycji pod drzewami wykonuję aerobik na świeżym powietrzu, dotleniam ciało i mózg,
a przy tym wyrównuję swoje zmęczenie psychiczne z fizycznym. Czuję się wtedy jak po SPA lub jakiejś wyjątkowej terapii, a zregenerowana mogę wykonywać dalej swoje codzienne obowiązki...
Zatem kochajmy wiązy, sadźmy je i pielęgnujmy!
Na koniec
pozdrawiam wszystkich zapalonych i tych początkujących ogrodników.
A wszystkim tym, którym spodobały się te drzewa życzę dużo radości z ich uprawy, bo dorosłe są naprawdę imponujące...
Późna jesień w ogrodzie - zwłaszcza tak piękna, jak w tym roku - cieplutka, słoneczna i kolorowa spokojnie pozwoliła zrobić jesienne porządki...
Ale dzisiaj nie o jesieni miałam się rozpisywać...
Dzisiaj spełniam życzenie osób, które piszą do mnie w sprawie moich dużych wiązów.
I choć piękne i imponujące to potrafią narobić nie lada kłopotu w ogrodzie...
Pytacie - jakie zabiegi wtedy wykonuję, czy są to kłopotliwe drzewa, jak trzeba je chronić...
A zatem po kolei...
Na przedwiośniu opryskuję je dokładnie środkiem Promanal - trzeba tu pamiętać, że zwalczymy
w tym momencie stadia zimujące szkodników (jaja lub wczesne stadia larwalne). Wykonuję te prace przy ładnej pogodzie, kiedy temperatura wynosi powyżej 5 stopni Celsjusza. Zraszam wszystkie pąki, gałązki, gałęzie, a nawet pnie drzew i kompozycje pod drzewami.
Kiedy pojawią się pierwsze liście wtedy widzę już, czy pod koroną drzewa znajdują się suche gałęzie - usuwam je starannie i w ten sposób oczyszczam drzewo z chorych części, które je tylko osłabiają.
Latem, a dokładnie w lipcu na listkach tworzą się zniekształcone galasy, a z nich wylatują owady-
tu również potrzebny jest oprysk dowolnym preparatem na owady.
Wiązy mają też tendencje do opadania listków nawet zdrowych, które najpierw żółkną, a potem spadają, ale to ponoć z braku światła pod spodem parasola.
Czasami w pełni sezonu wegetacyjnego urywam listki z galasami lub wycinam całe gałązki - zapobiegnie to rozprzestrzenieniu się owadów na zdrowe części wiązów.
Jeżeli chcę utrzymać kształt grzyba muszę co roku podcinać najdłuższe gałązki, bo jeżeli nie zrobię tego zabiegu moje wiązy dosięgną gałązkami ziemię - choć niektórym ta forma akurat się podoba...
Jak widać jest trochę tych zabiegów, ale drzewa na pewno odwdzięczą się swoją wyjątkowością.
Jak piękne są i jak cudne pisałam kiedyś TUTAJ -
możecie zajrzeć i wspomnieć...
Pamiętajcie o tym, że wczesną wiosną z wiązów opadają nasiona kwiatów,
a jesienią opadają zaś liście.
Piszę tym, którzy oczarowani tymi ogrodowymi rarytasami nagle dostrzegają minusy w ich hodowli.
Zapobiegnie to być może porzuceniu roślin, które na pewno na to nie zasługują...
I w tym momencie dostrzegam same plusy, bo zbierając pojedyncze listki z trawnika i różnych kompozycji pod drzewami wykonuję aerobik na świeżym powietrzu, dotleniam ciało i mózg,
a przy tym wyrównuję swoje zmęczenie psychiczne z fizycznym. Czuję się wtedy jak po SPA lub jakiejś wyjątkowej terapii, a zregenerowana mogę wykonywać dalej swoje codzienne obowiązki...
Zatem kochajmy wiązy, sadźmy je i pielęgnujmy!
Na koniec
pozdrawiam wszystkich zapalonych i tych początkujących ogrodników.
A wszystkim tym, którym spodobały się te drzewa życzę dużo radości z ich uprawy, bo dorosłe są naprawdę imponujące...