26 kwietnia 2020

Bratkowo 2020


Witajcie kochani:)))

Mój ogród nie byłby moim ogrodem bez tych cudownych kwiatuszków...
I chociaż cieszą oko niezbyt długo i trzeba je potem wymieniać na inne to mają w sobie taki urok                              i niepowtarzalność jakiej nie znajdziecie w innych roślinkach...



O bratkach pisałam już wcześniej - TUTAJ 

Wchodząc do ogrodu co roku obsadzam nimi starą beczkę. W ten sposób ożywiam jeszcze ponure kąty i dodaję trochę jaskrawości zielonemu tłu...

 
Bratkami wysadzam koszyki, dzbany, stare naczynia i garnki. Wszędzie tam, gdzie jest jeszcze miejsce i odpowiednie tło znajdują się sadzonki bratków. 


Czasami długo szukam dla nich odpowiedniego miejsca... Biegam wtedy po ogrodzie z dzbankiem                        lub innym naczyniem, żeby w końcu postawić je na zaszczytnym miejscu...


Żółte bratki kupuję zawsze przed kapliczkę. Ta odmiana nie tylko ożywia to miejsce, ale sprawdza się podczas pielęgnacji i mocnych wiatrów.

 
 Trudniejszymi w uprawie są wyszukane kolory bratków. Są delikatniejsze i mniej odporne na podmuchy silnego wiatru, ale nie mogłam się im oprzeć... 


 Bratki towarzyszą mi wszędzie, nawet podczas porannej kawy w ogrodzie...  
Jest jeszcze tyle fajnych odmian, ale co roku staram się wybierać inne kolory. Tylko żółte tradycyjnie królują na swoich miejscach...


 A czy wy lubicie bratki? 
Czy nie zniechęca was to, że trzeba je potem wymieniać na inne kwiaty? 
Napiszcie o tym! 


Dla mnie to kwiaty wyjątkowe...
Ich kolorem i subtelnością pragnę was pokrzepić choć trochę...
I pamiętajcie - jeszcze będzie dobrze...
Trzymajcie się mocno!
Życzę wszystkim dużo, dużo zdrówka:)))