16 września 2017

Oddech zbliżającej się jesieni...


Witajcie kochani :)))

Lato powoli dobiega końca, ale przed nami czas cudownej złotej polskiej jesieni...
I choć aura za oknem raczej niezbyt sprzyjająca,
to fajnie tak sobie posiedzieć pod ciepłym kocykiem, popijając gorącą aromatyczną herbatkę...

To był pracowity rok dla mnie...
W ogrodzie działo się bardzo wiele, aż tak wiele, że nie zdążyłam wam wszystkiego pokazać...
No cóż, praca ogrodnika z pasją wcale nie jest taka łatwa...
ale przynosi za to spełnienie i wiele radości.
Człowiek otoczony zielenią czuje się zregenerowany i wypoczęty. 
To - jak pisałam wcześniej - cudowne antidotum na wszelkie smuteczki i rozterki...




Miałam wiele planów na lato, niektóre z nich zrealizowałam, inne zaś zostały przesunięte w czasie
 na kolejny rok, jeszcze inne przegrały w gonitwie życia i natłoku obowiązków...
Najważniejsze, że nadrobiłam straty w kontaktach z ludźmi i powoli, powoli je odnowiłam...




Niestety brakło mi czasu na powrót to sfery blogowej, nad czym bardzo ubolewam...
Myślę, że długie jesienne wieczory będą sprzyjały odnowie znajomości.
Tymczasem wracam do ogrodu, bo tam kilka nowych kącików - 
trzeba powoli odmładzać stary już - ponad 20-letni ogród...




 W ramach wakacyjno-letnich porządków powstał kolejny płotek,
 który uratował stare drewniane kijki oraz dzbanuszki przed wyrzuceniem. 
To przykład na to, że zanim wyrzucisz rzeczy na śmietnik -
 zastanów się, 
czy nie warto ich gdzieś wykorzystać...
Poza tym pamiętaj, że to,
 co dla jednych jest śmieciem - dla innych może być skarbem -
 o czym przekonałam się robiąc właśnie minimalistyczne piwniczne porządki...





Dojrzałe dynie znalazły swoje stałe miejsce na schodach z podkładów kolejowych.
Wszędobylski bluszcz panoszy się w tym kąciku bez opamiętania...





Pod kapliczką nieustannie kwitną kwiaty w donicach.
To miejsce dla nas szczególne i wyjątkowe...
Miejsce zadumy, chwili odpoczynku i refleksji...






 Również w nocy warto się tu zatrzymać na dłużej.
W tym roku podświetliliśmy część ogrodu, aby podkreślić wyjątkowe miejsca w ogrodzie...












Kominek ogrodowy jest prawie gotowy - 
zamykają go ciężkie metalowe drzwiczki i mała furteczka na spodzie.
Przed kominkiem powstała ścieżka z kostki naturalnej i betonowej oraz ścieżka prowadząca do grillo-wędzarni, a wszystko dzięki pracy naszych rąk...






Ogródek wiejski zyskał nowe odmiany kwiatów, którym nie powinno zaszkodzić suche stanowisko.
 To rudbekie, a inaczej jeżówki purpurowe - rośliny wyjątkowo odporne.
Ich atutem są duże główki - czuprynki, które przez długi czas utrzymują swoje kolory i świeżość kwiatostanów.





 

W kąciku wrzosowym trzeba było uzupełnić puste miejsca.
Dzięki temu pojawiły się nowe, ale raczej te sprawdzone odmiany wrzosów.
Mam nadzieję, że przetrwają zimę...






Końcówka lata to też czas na przycinanie drzewek.
W tym roku było ich dosyć sporo do modelowania, ale dzięki temu ogród zyskał dodatkową przestrzeń.








Najmniej wysiłku i pracy wymagają malutkie roślinki, które są moimi ulubionymi - to rojniki.
Porastają właściwie wszystkie zakątki ogrodu, 
przeróżne szczelinki, stare buty, zakamarki, korzenie i dzbany...
Jeżeli zakwitną to umierają - wtedy wyciągam taki suchy badyl z całej rośliny aby zrobić miejsce nowemu - "młodemu pokoleniu rojniczków"...




W ogrodzie jest dużo naturalnego drewna, a deszcze sprzyjają rozpadowi jego naturalnego piękna. 
Dlatego uwieczniam na fotografiach różne stare pnie, które w tej chwili cieszą oko,
 ale za rok, czy dwa ulegną naturalnemu rozkładowi...





Mogłabym tak pisać i pisać o moim ogrodzie, ale nie wiem czy was nie zanudzam...
Dlatego na koniec małe westchnienie do nadchodzącej jesieni:

"Mam nadzieję, że przyjdziesz niebawem -
 piękna, kolorowa i cudowna  -
bo już za tobą tęsknię i to bardzo..."






Żegnam was pozytywną energią i życzę wspaniałych, kolorowych i ciepłych dni.
Mam nadzieję, że spotkamy się na odsłonie jesiennego już ogrodu...
Pa, pa, pa...
Do następnego napisania :)))