Witajcie :)))
Brzydka pogoda "przykuła" mnie do komputera...
Szybciutko wkładam zdjęcia z tegorocznych świąt -
a dokładnie z kolekcji święcelników, czyli regionalnego ciasta wielkanocnego z moich okolic,
bez którego nie byłoby prawdziwych świąt w mojej rodzince...
Przepis na te pyszności znajduje się tutaj - zachęcam do wypróbowania...
Święcelnik najlepiej smakuje ze słodką kawą zbożową z dodatkiem mleka.
Gdyby kogoś zdziwiła moja kolekcja ciast to muszę wyjaśnić, że są one różnej wielkości - od talerza stołowego do talerzyka deserowego - to zależy jaki garnek miałam akurat pod ręką.
Dlaczego tak dużo - wszak rodzinę trzeba podzielić, a nowych zapoznać - zwłaszcza w święta...
W mojej okolicy święcelnik w każdym domu smakuje trochę inaczej...
Dużo zależy od tego, jakie proporcje soli i cukru dodajemy do ciasta.
Są rodziny, które pieką święcelnik w formie chleba, są takie, które do wypieku używają form do ciast.
Mój przepis pochodzi od mojej babci, która zdążyła go przekazać nowym pokoleniom.
Muszę dodać jako ciekawostkę, że często ludzi odraża połączenie składników, ale kiedy skosztują już gotowego ciasta są zadziwieni jego smakiem i zapachem...
No właśnie - ten specyficzny zapach upieczonego ciasta drożdżowego oraz zapach szynek i kiełbasek w środku, to właśnie to najlepsze, co wiąże się ze wspomnieniami świąt z dziecięcych lat...
Jakże moglibyśmy zapomnieć o tak cudownej tradycji...
I jeszcze jedno - dla "leniuszków" lub zabieganych, którzy nie mają czasu, żeby upiec ciasto - miejscowe piekarnie zrobią to za nich...
Może Was też skuszę na te pyszności...
Pozdrawiam poświątecznie :)))
Nigdy nie kosztowałam święcelnika Beatko. Nawet nie znałam tej potrawy. Gdy zobaczyłam zdjęcie pomyślałam, że piszesz o babce:))) Ale kliknęłam w podany link:) Bardzo ciekawy przepis.
OdpowiedzUsuńUściski:)
Zachęcam do wypróbowania.
UsuńPozdrawiam cieplutko :)
I jak tu miło nie wspominać Świąt, przy takich smakołykach. Osobiście zawsze wolę smaczne świeże ciasta od mięs czy wędlin, co podobno jest rzadkością, w ogóle jestem... nietypowy, podobno :))
OdpowiedzUsuńZwłaszcza podczas takiej pogody chętnie wspominamy to, co minęło...
OdpowiedzUsuńA święcelnik, no cóż - wart wypróbowania pomimo mieszanych uczuć...
Pozdrawiam serdecznie :)
Nie znam takiej potrawy. Warto spróbować.
OdpowiedzUsuńUwielbiam regionalne specjaly. Z checia bym sprobowala :)
OdpowiedzUsuń