15 września 2019

Jarmark staroci na granicy w Chałupkach


Witajcie :)))

Wpadam szybciutko, żeby pokazać jakie perełki upolowałam dzisiaj na pchlim targu...


Jarmark staroci na granicy w Chałupkach odbywa się dwa razy w roku tj. w maju i we wrześniu (pisałam o nim Tutaj). 
Na tę imprezę przybywają zainteresowani z całej Polski i zza granicy. Wszyscy ubolewają, że jarmark wypada tylko dwa razy w roku, ale być może z tego powodu ma swój specyficzny klimat i tak duże zainteresowanie. 






Najlepiej wybrać się na jarmark z samego rana tj. o godz. 8.00. Wtedy jeszcze można spokojnie przemieszczać się pomiędzy straganami. Około południa na targu pojawiają się tysiące ludzi poszukujących czegoś wyjątkowego lub praktycznego za niewielką cenę. 

Pogoda sprzyjała więc i ja wybrałam się na łowy...
Na początku przywitały mnie rzeźby mieszkańca Wodzisławia Śląskiego.
Od razu pomyślałam o synu, który zajmuje się pszczelarstwem, ale także o własnym ogrodzie - 
budek dla dzikich pszczółek nigdy nie za wiele jeżeli chce się mieć kwitnący ogród...
Moje zainteresowanie wzbudziła także rzeźba patrona pszczelarzy św. Ambrożego.
A także tabliczki z różnymi napisami - pięknie wyrzeźbione w drewnie. 













Piszę tylko o tym, "co wpadło mi w oko" - mijam dziesiątki innych straganów i wystawek przeróżnych rzeczy dziwiąc się - kto to wszystko kupi...






W końcu natrafiam na wyjątkową wystawkę - stare meble w połączeniu z nowoczesnymi elementami i unikatowymi dodatkami. Wiedziałam, że muszę się tutaj zatrzymać na dłużej...








  

Po chwilowym ochłonięciu mogłam iść dalej, żeby zwrócić uwagę na drzewka szczęścia precyzyjnie wykonane z maleńkich koralików. Właścicielka pozwoliła mi zrobić zdjęcie, jednocześnie dowiedziałam się, że niektóre zostały wykonane ze szlachetnych kamyczków.





Na pchlim targu można zobaczyć wiele prac rękodzielniczych, są szyte poduszki, firanki, serwetki, ozdobne aniołki, tabliczki na różne okazje wykonane ręcznie i wiele, wiele innych...







Wśród tych wszystkich rzeczy usilnie poszukiwałam swojej perełki, no i nie mogłam jej znaleźć...
Wiedziałam tylko, że to "coś" powędruje jak zwykle do ogrodu...





Aż w końcu w oczach pojawiły się iskierki - to jest to, czego szukałam!!!
Mam!!! Piękny, stary durszlak i to jeszcze w ulubionym, niebieskim kolorze...
Oczyma wyobraźni zobaczyłam w nim moje jesienne chryzantemy...






Polując dalej zauroczyło mnie miedziane naczynko...
 Trochę poobijane i niekształtne, ale to właśnie dodaje mu uroku - pomyślałam...
Nareszcie będę mogła zakryć dziurę w moim nowym ogrodowym nabytku, czyli krześle, które uratowaliśmy przed straceniem podczas wywozu śmieci do miejscowej segregacji.
Aż serce boli, kiedy człowiek widzi tak sponiewierane stare i wyjątkowe meble...











I tak zakończył się dzień pełen emocji i poszukiwań, ale chyba o to chodzi, żeby rzadziej kupować rzeczy z masowych produkcji, a raczej upolować coś fajnego, czego nie znajdziesz u kilku koleżanek...
Zachęcam Was do odwiedzenia jarmarków staroci, które odbywają się prawie we wszystkich większych miastach. Klimat jaki im towarzyszy jest wyjątkowy i niezwykle wciągający...
Każdy kto odwiedzi pchli targ chętnie do niego wraca... 







Na dzisiaj to wszystko... 
Pozdrawiam wszystkich odwiedzających cieplutko :)))
Pa, pa, pa!!!


 

6 komentarzy:

  1. Ile dobroci... Oj zazdroszczę, u mnie w pobliżu nie ma takich jarmarków ani targów staroci. Bardzo fajne rzeczy udało Ci się upolować, super pomysł na recykling.

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię takie jarmarki zawsze coś fajnego się kupi.

    OdpowiedzUsuń
  3. uwielbiam takie jarmarki! I kocham polować na skarby

    OdpowiedzUsuń
  4. Istny zawrót głowy ile tego tam jest:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak ja uwielbiam takie miejsca:)u nas w pierwszą i drugą niedzielę są jarmarki, a czasem są tzw wyprzedaże osiedlowe:)można wyrwać perełki:))

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam takie miejsca :) Sam klimat mnie urzeka :)

    OdpowiedzUsuń