29 maja 2016

Majowe odwiedziny Zamku w Mosznej



Ta podróż była mi bardzo potrzebna...
  Zamek w Mosznej położony niedaleko Opola (35 km)
 oczarował mnie swoją architekturą i zielonym otoczeniem...
To nie tylko chwilowe oderwanie od rzeczywistości, ale cudowne chwile spędzone z najbliższymi wśród nieograniczonej zieleni i śpiewu ptaków dochodzącemu dosłownie z każdej strony. 
Do tego dochodzi niezwykła sceneria samego zamku, który wygląda wprost bajecznie...






Nie będę się rozpisywała o samym zamku dlatego
 że informacje na ten temat znajdziecie po prostu wszędzie.
Skupię się na moich odczuciach i wrażeniach po wizycie w tym cudownym miejscu.






Wizytę w zamku należy najlepiej zaplanować w połowie maja.
 Dlaczego ?
Właśnie wtedy w parku wokół zamku kwitną azalie i rododendrony.
Na szczęście załapaliśmy się na końcówkę kwitnienie niektórych z nich,
 a na samym  wejściu do zamku przywitał nas szpaler cudnie kwitnących okazów azalii.



   

Zanim wejdziesz na teren zamku minie trochę czasu. 
Twoją uwagę przykują różne szczegóły i detale, które będziesz chcieć uwiecznić... 
Samo wnętrze zamku to uczta dla osób, charakteryzujących się potrzebą poznawczą wyjątkowych miejsc...
 

  





Po wyjściu z zamku udajesz się w kierunku parku i co widzisz?
Można tu pograć w piłkę, można posiedzieć na kocu lub w przyzamkowej restauracji. 
Kto lubi spacery odnajdzie tu mnóstwo ścieżek i ścieżeczek biegnących w różnych kierunkach. 
Ze względu na wielką przestrzeń tłum ludzi pozostaje nieodczuwalny.



  


Moją uwagę, oprócz gigantycznych krzewów rododendronów,
 przykuły cudne mosty i mosteczki znajdujące się właściwie wszędzie... 
 Odbijające się w wodzie rośliny i drzewa tworzą malownicze pejzaże 
i są tematem dla niejednego obrazu tutejszych artystów.




















 


 Woda opływająca park tworzy specjalny mikroklimat dla roślin, 
dzięki czemu możemy podziwiać tak cudowne egzemplarze. Niektóre z nich wyglądają jak prawdziwe potwory - z gałęziami i konarami powyginanymi we wszystkie strony. 












Oprawą całego zamku stanowi Aleja Lipowa z olbrzymimi okazami tych gatunków drzew
które obecnie są w fazie przycinania i modelowania głównie ze względów bezpieczeństwa.








 Na końcu głównej alejki spacerowej znajduje się tablica pamiątkowa ostatniego właściciela majątku - Huberta von Tiele - Winckler.







Wracając w kierunku zamku mijasz ponownie różnorodną roślinność lubiącą podmokłe tereny 
oraz kolejne mosteczki cudownie zaaranżowane w tło parku.




























Spacer kończysz w małej palmiarni, w której zgromadzone zostały głównie kaktusy, 
ale też bananowce i inne egzotyczne rośliny.







Nasza wizyta w Mosznej była jak najbardziej spontaniczna - zupełnie niezaplanowana...
Mam nadzieję, że pominęłam jakieś ciekawostki tylko po to, aby móc powrócić w to cudowne miejsce jeszcze raz... 

Dla wszystkich osób, które chcą się oderwać od zgiełku, szumu, hałasu i szybkiego tempa
 polecam z całego serca to miejsce!

Wśród megagigantycznych drzew, cudownego śpiewu ptaków dolatującego jakby z wieży stereo - dosłownie z każdej strony i malowniczych widoków parku można zregenerować siły i naprawdę odpocząć...
Polecam każdemu i jak zwykle nie zdradzam wszystkich szczegółów, aby każdy mógł je odkryć sam...

Pozdrawiam bardzo gorąco osoby, które tu jeszcze zaglądają :) 
 


25 maja 2016

Bukiet kwiatów na Dzień Matki


Jest taki dzień w roku,
który zatrzymuje najbardziej pędzący wicher...
Dzień rodzinnych spotkań,
dzień pełen niespodzianek,
dzień wspomnień, radości,
i wzruszeń...





W przededniu tego dnia przychodzę do Was 
z najpiękniejszym bukietem kwiatów
 oraz życzeniami 
pełnymi ciepła, dobroci i miłości...






Niech Wasze pociechy będą dla Was największym skarbem jaki posiadacie!
Niech Dzień Matki udziela Wam się każdego dnia!
Niech słonko zawsze rozświetla Wam wspólną drogę!
Niech uczucie jakie Was łączy nigdy nie wygaśnie!






Dla osób, które lubią czytać
 dołączam wspomnienia ubiegłorocznego Dnia Matki,
które znajdziecie - TU.






 Dla wszystkich mam - najpiękniejszy kwiat mojego ogrodu -
piwonia drzewiasta, która właśnie zakwitła i pokazała całą swoją urodę,
jakby chciała podziękować matkom 
za ich wielki trud, poświęcenie i troski jakie im się udzielają każdego dnia...









Z całego serca życzę spełnienia marzeń wszystkim moim czytelniczkom mamom -
tym "świeżo upieczonym",
tym w "kwiecie wieku"
i tym ze srebrnym włosem na głowie...



 


Życzę Wam, aby Wasze pociechy nigdy o Was nie zapomniały,
a raczej towarzyszyły zwłaszcza wtedy, kiedy tego najbardziej potrzebujecie...
 

Gorąco pozdrawiam :)



11 maja 2016

Powrót do wspomnień cz.1



Witajcie po dłuższej przerwie :)

Praca zawodowa pochłonęła mnie na dobre...
Tym samym zaniedbałam nieco świat blogowy z czym nie czuję się najlepiej...
Do tego doszedł "laptopowstręt" oraz unikanie za wszelką cenę wszystkich dodatkowych elektronicznych bodźców.
To nieuniknione w moim zawodzie, w którym dawka decybeli jaka dociera do ciebie każdego dnia przekracza wszelkie normy, a samo podejście do pracy, którą można niejako nazwać swoistego rodzaju misją, a nie zawodem jaki się wykonuje potrafi wyssać z człowieka resztki energii.
Do tego dochodzą nowe wyzwania i różnego rodzaju "ekstrema" 
związane z końcówką roku szkolnego...
Oj, zatęskniłam za ciszą, spokojem, no i oczywiście ogrodem...





Stąd dzisiejszy post, a mianowicie powrót do wspomnień sprzed 10, 15, a nawet 20 lat
 czyli ogród jeszcze malutki i niedoskonały, ale już wyraźnie zarysowujący swoje kształty.
Prace rozpoczęliśmy od gromadzenia niesamowitej ilości kamieni, głównie ze żwirowni, czasem 
ze zwykłej polnej drogi lub jakiejś wycieczki. Pozostałe zakupiliśmy w przeróżnych centrach ogrodniczych, które z biegiem czasu powstawały, jak grzyby po deszczu. 
Po wyznaczeniu obrzeży rabat pozostało przykrycie ich agrowłókniną oraz zasypanie drobną korą.
Pamiętam doskonale zdziwienie sąsiadów, którzy zobaczyli, że na naszą posesję przyjechała ogromna przyczepa z tym naturalnym materiałem - wszyscy zastanawiali się na co nam, aż tyle kory...
Najprzyjemniejszymi momentami był dobór i sadzenie roślin - większości z własnej hodowli
 lub na zasadzie wymiany ze znajomymi.





 Tymczasem rabaty piękniały, gdyż odpowiednie warunki glebowe, duże ilości słońca i ściółkowanie korą sprzyjało młodym roślinom. Z biegiem czasu na obrzeżach pojawiła się kostka brukowa, która pozostała z wcześniej wykonanych placyków i chodników wokół domu. Nie tylko zarysowała idealny kształt ścieżek, ale też umożliwiła łatwiejsze koszenie.





Z roku na rok przybywało rabat, a przestrzeń ogrodowa powiększała się coraz bardziej.
W tamtych czasach odpoczynek w ogrodzie był prawdziwą przyjemnością i radością!
Nikt wtedy nie myślał, że w przyszłości w naszej miejscowości powstanie jedna z popularniejszych 
i ruchliwszych autostrad - A1.Wszyscy wiedzieli o planach jednak nikt nie przyjmował do wiadomości, że takowa autostrada powstanie.




Pomimo tych planów
 mieszkańcy żyją spokojnie upiększając swoje posesje, rozbudowując działki i ogrody.
Nasz ogród powiększa się o kolejne placyki, powstaje duży skalniak przed wejściem do domu 
oraz imitacja źródełka, a na końcu działki zagospodarowany naturalnie kompostownik.










Ogród rośnie w błyskawicznym tempie...
Wszystkie prace wykonaliśmy sami łącznie z projektem i sadzeniem roślin
a większość niestety metodą prób i błędów.
Z biegiem czasu niektóre rośliny wymagały przesadzenia lub nawet zlikwidowania z powodu szybkiego rozrastania się czy słabego przystosowania do naturalnych warunków.








Z ogromnym sentymentem patrzę dziś na zdjęcia fragmentów ogrodu, które już nie istnieją...
Na ścieżki, które z powodu zbyt słabego materiału uległy naturalnemu zniszczeniu lub na rośliny, które wyginęły, albo zostały uszkodzone przez ogrodowe szkodniki.










Dziś wiem, że ogród jest jak stare wino - im starszy tym lepszy i piękniejszy...
Pozostają w nim gatunki roślin, które najbardziej przystosowały się do jego warunków, a w cieniu drzew odpoczywają nie tylko właściciele i goście, ale również naturalni mieszkańcy ogrodu.







Jednym z nich była zaobserwowana przeze mnie rodzina wiewiórki, która znalazła tutaj mnóstwo przysmaków: począwszy od szyszek i pędów sosenek, a skończywszy na orzechach i nasionach wiązów. Jednak największą radość sprawia wiewiórkom dostęp do wody, w której zażywają codziennej kąpieli.











I choć dzisiejsza ucieczka do wspomnień jest tylko wirtualną wycieczką, a nie prawdziwym spacerem wśród roślin to budzi we mnie wielkie emocje, gdyż przywołuje minione lata i wysiłek całej rodziny 
w kierunku powstania tego naturalnego azylu.







Dochodzący z oddali hałas autostrady pokonują naturalne odgłosy szalejących w ogrodzie wszędobylskich ptaków. Ich świergot, szczebiot i ptasie trele działają kojąco i uspokajająco...
Szum powiewających na wietrze listeczków, kołyszące się całe konary drzew oraz zmieniające się 
co chwila barwy roślin powodują, że ogród nie jest monotonny, a raczej dynamiczny i zaskakujący 
o każdej porze roku.








A czy Wy lubicie powspominać miniony czas, a zwłaszcza lata kiedy tworzyliście coś, 
co było dla Was bardzo wartościowe i cenne...

Pozdrawiam cieplutko 
i życzę cudownej końcówki tygodnia:)