29 kwietnia 2016

Kapliczka w ogrodzie


Długo poszukiwaliśmy na nią odpowiedniego miejsca...
Bardzo długo zastanawialiśmy się z czego będzie zbudowana...
Latami zabieraliśmy się za to przedsięwzięcie, ale w końcu się udało!
Już stoi -
jeszcze niedokończona i w pełni niezagospodarowana...
Ale już przyciąga do siebie całą rodzinę
swym magicznym i tajemniczym "magnesem"...





Kapliczka...
  Na razie z przedwojennym obrazem mojej babci 
przedstawiającym objawienie NMP w Lourdes.
Myślę, że w przyszłości z figurą Matki Boskiej wykutej w kamieniu,
 ale to na razie  tylko marzenia...






Skąd wziął się pomysł?
To chyba rodzinna tradycja, gdyż w mojej najbliższej rodzinie -
każdy ma wymurowaną z kamieni kapliczkę w ogrodzie.

Dlaczego w pniu drzewa?
Bo taki nadarzył się któregoś dnia - niespodziewanie...
 Kiedy go zobaczyłam od razu widziałam w nim figurę świętą.







Poszukiwałam spokojnego miejsca w ogrodzie, najlepiej pod drzewami,
 których gałęzie chronią od nadmiaru słońca, ale też od nadmiaru wody.
Najlepszym okazał się placyk pod wysokimi świerkami serbskimi, 
miejsce zbyt suche, żeby sadzić tam rośliny, ale idealne dla malutkiej kapliczki.






Pierwszym etapem pracy było wycięcie małych wrót,
 a potem wyczyszczenie środka ze spróchniałego drewna.
Dach wykonaliśmy ze suchej trawy, 
której mnóstwo na obrzeżach dróg i leśnych bezdrożach. 
W ten sposób kapliczka nabrała bardzo naturalnego wyglądu. 
Ten fragment jest jednak ciągle uzupełniany przez kolejne wiązki strzechy.






Pozostaje jeszcze pomalowanie widocznych fragmentów bezbarwnym drewnochronem 
i zakup figurki oraz drobnych skałek do wnętrza.
Nie mogłam się jednak doczekać, żeby Wam pokazać jak wyglądają prace przy wykonaniu kapliczki - dlatego pośpieszyłam się trochę z postem na jej temat.






Kilka dni temu przydarzyło się coś niezwykłego i bardzo tajemniczego wokół naszej kapliczki,
 co zmroziło mnie do szpiku kości.
Otóż w nocy przyszły niespodziewane przymrozki do -3 stopni.
 Wszystko przykrył bielusieńki szron.
Przeraziłam się na ten widok -
tulipany, hiacynty, bratki i inne rośliny leżały przemarznięte pod białymi kryształkami.
 Cały ogród wyglądał jak zaczarowany za pomocą tajemniczej różdżki.
Przechadzając się jego ścieżkami dotarłam do budowanej przez nas kapliczki.
 Okazało się, że wszystkie rośliny wokół są nietknięte przez warunki atmosferyczne.
 To był niesamowity widok dla mnie i mojej rodziny.






Drugie zdarzenie miało miejsce dzisiaj.
Wieczorny spacer po ogrodzie zakończyłam właśnie wokół naszej kapliczki.
I cóż spotkałam ciekawego?
Zachodzące słońce zatrzymało swoje delikatne promyki na wizerunku św. Bernadety z Lourdes.
 To było niesamowite przeżycie dla mnie...







Wiem, że można te zjawiska wytłumaczyć naukowo, 
a wyjątkowa i głęboka wiara ludzi powoduje, że odbierają je w zupełnie inny sposób.
 I to właśnie jest najbliższe memu sercu oraz moim odczuciom - dlatego będę tego bronić...

Tymczasem kapliczka pięknieje z dnia na dzień,
 a moje kolejne marzenie spełniło się już prawie całkowicie...
Obiecuję, że ostateczną wersję tej nowej ogrodniczej architektury na pewno Wam pokażę.

Życzę udanego, pięknego majowego weekendu!
Do zobaczenia następnym razem.
Pozdrawiam cieplutko wszystkich, którzy tu jeszcze zaglądają :)




20 kwietnia 2016

Wiosenny wianek na drzwi



Witajcie :)

Trochę w biegu, trochę spóźniona
poczyniłam w końcu wiosenny wianek na drzwi.

Początkowa wersja miała być tylko z naturalnych elementów,
ale jak to bywa w praktyce one okazują się niezbyt trwałe...

Zatem dziś połączenie wianka wyplecionego z polskiej wikliny przez rękodzielników z Podkarpacia
 z różnymi sztucznymi dodatkami, których wszędzie pod dostatkiem.

Czas wykonania - 20 minut - czyli można go nazwać wiosennym wiankiem ekspresowym :)
Dodatkowo jak na kogoś kto pracuje zawodowo to chyba taka malutka odskocznia
 od codziennych zmagań i stresów...





Cała sztuka polega na odpowiednim wplataniu poszczególnych elementów w wiklinę.
Elastyczne druciki, z których składają się narcyzy i bazie umożliwiają to bez problemu.
Na koniec jako dodatek robimy kokardę z jasnego płótna i dodajemy kilka jutowych sznureczków.
 Tak to mniej więcej wyglądało w praktyce... 















Miało być wiosennie, świeżo i niezbyt pracochłonnie.
Mam nadzieję, że tak właśnie wyszło...

A tak wianek prezentuje się na drzwiach wewnętrznych.





Za oknem "kwiecień - plecień...",
 ale słoneczko pokazuje się od czasu do czasu i rozpromienia nasze twarze.

I jak to bywa wiosną - mnóstwo nowej energii,
mnóstwo pomysłów i w zasadzie całe dnie spędzone wśród roślin w ogrodzie.
Ręce zapracowane, kręgosłup trochę boli, ale serducho szczęśliwe i to chyba najważniejsze...

Na koniec życzę wszystkim radosnej końcówki tygodnia i pogodnego weekendu.
I jeszcze fotka z wiankiem na drzwiach zewnętrznych.
Do zobaczenia następnym razem :) 


 

10 kwietnia 2016

Wiosenna wizyta w Ogrodach Kapias


Witajcie po krótkiej przerwie :)

Dzisiejszy post dedykuję w całości swojej Cioci, 
która po ostatnich osobistych przeżyciach potrzebuje relaksu, wytchnienia, spokoju
 oraz oderwania od swych zmartwień i trosk... 
Wiem doskonale, że odwiedzasz mojego bloga Kochana Ciociu -
dlatego dla Ciebie dzisiaj ten spacer - wśród zieleni, kwiatów i wszystkich barw...

A dla Was kochani energia bijąca z kolorów wiosennych kwiatów oraz różne aranżacje ogrodowe,
 które dla mnie były niejednokrotnie inspiracją podczas projektowania własnego ogrodu.

Zatem zapraszam wszystkich do Ogrodów Kapias znajdujących się w Goczałkowicach za Pszczyną.




Spacer rozpoczynam zawsze od Ogrodu Starego, w którym pod koronami wysokich sosen, 
cyprysów, tui i innych drzew rosną mniejsze egzemplarze przeróżnych drzew i krzewów.
 Półcień zapewnia doskonałe warunki dla różaneczników, funkii oraz cieniolubnych roślin. 
Wszystko uzupełniają kwiaty i byliny rozjaśniając zakątki Starego Ogrodu, 
a który jest najbardziej zbliżony do mojego własnego.
 Tutaj znajduje się też ogromny skalniak ze skałami wapiennymi i przeróżnymi drobnymi roślinkami skalnymi, a także Ogród japoński i Pokój w ogrodzie.










Początek wiosny w ogrodach to powolne rozbudzanie wszystkich roślin.
Spacerując alejkami podziwiasz zimozielone egzemplarze roślin, wczesnowiosenne kwiaty cebulowe, cudowne wrzośce oraz kolorowe aranżacje z różnych przedmiotów, które dzięki temu, że ogród jeszcze całkowicie się nie rozbudził teraz wydają się bardzo efektowne i ciekawe.


















Spacerując dalej alejki zaprowadzą cię do Zakątka leśnego, suchej rzeki zbudowanej z kamieni
 oraz pięknej altany krytej strzechą znajdującej się nad naturalnym stawem.









 


Wychodząc powoli ze Starego Ogrodu mijasz ponownie kwitnące cebulowe oraz kolejne ogrodowe aranżacje z wykorzystaniem bezużytecznych, starych przedmiotów i mebli.
























Nie chciałam opisywać wszystkich zakątków Starego Ogrodu, aby zachęcić do odwiedzenia
 i samodzielnego odkrywania ich uroku. Najciekawsze miejsce znajduje się przy wyjściu z tego ogrodu - wokół domu, a także przy ogromnej altanie ze skalniakiem wapiennym.













I w ten sposób zwiedziliśmy prawie cały Ogród Stary.
Pora udać się do Nowych Ogrodów, Centrum Ogrodniczego, a nawet Restauracji.
Przekraczając bramę z napisem zapraszającym do zwiedzania 
zagorzali ogrodnicy "czują się jak w niebie"...  
Niesamowita przestrzeń i długie alejki do spacerowania powodują rozproszenie gości w ogrodach. 
Ale powoli... Najpierw mijamy restaurację z ogromnym skalniakiem oraz staw z altaną na wodzie, aby dotrzeć do dużego wrzosowiska.










Za wrzosowiskiem udajemy się w prawą stronę, aby zwiedzić Liściastą górkę, Cieniste wzgórze oraz dotrzeć do igloo zbudowanego z naturalnego bluszczu, a także gigantycznego labiryntu wykonanego 
z zimozielonych tui. Aleją lipową docieramy do wspaniałego Ogrodu angielskiego.















Wracając ponownie Aleją lipową docieramy do Ogrodu z różą, który zaprezentuję w pełni wtedy, kiedy w ogrodach królują róże i inne cudownie kwitnące w tym okresie kwiaty.
 Obok obserwuję budujące się dwa kolejne ogrody: Ogród suchego krajobrazu i Ogród skalny.






Podążając dalej mijam fontanny, plac zabaw dla dzieci i taras widokowy, z którego mogę podziwiać panoramę całego królestwa Ogrodów Kapias. Idąc dalej po prawej stronie mijam Ogród Lato,
 a po lewej Ogród Jesień, by w końcu dotrzeć do Ogrodu w barwach narodowych. W pobliżu znajduje się Ogród sensoryczny, a także dwa kolejne ogrody w trakcie budowy. Cudownym uczuciem było
 w tym roku odkrycie Zaułka śródziemnomorskiego oraz Patio włoskiego.








Po zaliczeniu toalet powoli wracamy do wyjścia drugą stroną ogrodów, aby nie powtarzać ścieżek. Mijamy Wąwóz wiosny, który najciekawiej zaprezentuje się w momencie kwitnienia azalii 
i różaneczników oraz Ścianę powojników, aby dotrzeć do drugiego wrzosowiska. Przed nami tarasy widokowe i fontanny oraz Ogród Zima, w którym dominują białe elementy sztuki krajobrazu. Mijając Aleję lipową docieramy do Ogrodu Zachodzące Słońce, a później do ulubionego - Ogrodu wiejskiego.





















Ogród ciszy, który w sezonie letnim charakteryzuje się delikatnym szumem
kołyszącego się na wietrze miskanta olbrzymiego, zakończy zwiedzanie Nowych Ogrodów.
 Warto odwiedzić także Centrum Ogrodnicze i skusić się na dobrej jakości rośliny, a także liczne artykuły ogrodnicze i dekoracyjne, których tutaj pod dostatkiem.



 

Ogrody Kapias zwiedzam kilka razy w roku, albowiem o każdej porze dzieje się tutaj coś interesującego, kwitną inne rośliny, zmieniają się aranżacje, ciągle powstają nowe zakątki. Najlepszą według mnie porą jest słoneczny, niedzielny poranek - można wtedy uniknąć tłumów zwiedzających. Warto jednak wiedzieć, że w niedzielę market czynny jest od 11.00 - 16.00.

Mam nadzieję, że tym spacerem zainspirowałam niektóre osoby do projektowania i wcielania w życie 
własnych pomysłów ogrodowych.
Może ktoś pokusi się o wizytę w ogrodach, bądź podzieli się wrażeniami po ich zwiedzeniu.


   Pozdrawiam Was cieplutko, do następnego napisania :)