28 marca 2015

Metamorfoza babcinej szafki

Nikt nie pamięta, gdzie stała, czy w kuchni, czy w sypialni, czy w dawnej sieni...
Wiem tylko, że to szafka mojej nieżyjącej już babci Gertrudy. 
Jej historia jest bardzo interesująca, przypomina losy człowieka tułacza.

Porzucona, stała na deszczu, popychana falami wiatru, przeznaczona do spalenia...

Zauważyliśmy ją i przygarnęliśmy.
Długo służyła jako stolik do zaparzania kawy i herbaty w baraku na budowie naszego domu.
Chociaż stała w kurzu i w pyle doczekała się wreszcie innego lokum. 
Po wprowadzeniu do nowego domu postawiliśmy ją w garażu. Przynajmniej cieplejsze miejsce, bardziej uporządkowane, ale jeszcze nie idealne. Stała tam 20 lat, otulona pajęczynami, 
chowała różne narzędzia gospodarcze: gwoździe, śrubki i wiertarki.
W końcu nadeszła chwila wybawienia jej z życiowych kajdan...

Nadszedł czas, kiedy ludzie poszukują rzeczy oryginalnych, starych, zrobionych nie przez roboty 
w produkcji masowej, ale wykonane ręką człowieka. Odnawiają je, nadają im nowy charakter. 
Tak było też z moją szafeczką.

 
Odnaleziona po latach w garażu najpierw była poddana porządnemu czyszczeniu i myciu, gdyż ślady czasu zatarły jej biały kolor. Delikatna szlifierka zlikwidowała resztki brudu i starą, białą farbę.



Przetarłam ją papierem ściernym i odkurzyłam pyłek. Po wyschnięciu zaczęłam malować, najpierw 
2 warstwami emalii akrylowej "dekoral" (odcień - szary platynowy), a potem 2 kolejnymi farbą akrylową "luxens" (odcień satynowy - kremowy). Dzięki temu uzyskałam efekt starej szafki, 
ale odnowionej. 




 Na wyschniętej farbie wykonałam technikę decoupage i pocieniowałam w niektórych miejscach, 
żeby nadać jej bardziej szlachetny wygląd. Na koniec nałożyłam 3 warstwy lakieru.


Stara babcina szafeczka, zapewne z poprzedniego wieku, stoi teraz dumna w moim artystycznym pokoiku, prezentuje się elegancko i nadaje romantyczny charakter pomieszczeniu...


Dziś wiem, że nigdy jej nie wyrzucę, gdyż widać na niej ślady I i II wojny światowej jaką przeżyła 
oraz historię życia mojej babci.

Choć nie ma powierzchni idealnej, raczej jest pomarszczona od upływu czasu, ma malutkie dziurki 
po niepożądanych gościach i ślady okaleczeń, to mogę powiedzieć, że jest piękna, ma swój charakter 
i swoją wartość.



Chowam w niej serwetki do decoupage, koronki, wstążeczki i kolorowe szpulki z nitkami.




 Jestem z niej bardzo dumna...








25 marca 2015

Wykwintna "Marysieńka"


Dzisiejsza propozycja to przepis wyszukany w książce "103 ciasta siostry Anastazji" 
z delikatnymi moimi poprawkami.



Charakteryzując krótko "Marysieńkę" to puszysty kakaowy biszkopt przełożony budyniowym kremem i plackiem orzechowym w środku. Ciasto jest smaczne, sycące, a zarazem eleganckie.
 Nadaje się na uroczystości rodzinne, 
ale może też być doskonałą propozycją na zbliżające się święta. 



Składniki potrzebne do  biszkoptu kakaowego :
7 jaj
1 szklanka cukru
2  pełne łyżki sypkiego kakao
5 pełnych łyżek mąki pszennej
2 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia

Wykonanie:
Białka ubić na sztywną pianę.
Dodać cukier, żółtka, proszek z mąką, kakao i wymieszać.
Piec w temp. 180°C przez 40 min.
Po upieczeniu przekroić placek na 2 części.


Składniki potrzebne do placka orzechowego:
25 dag włoskich orzechów
5 białek
20 dag cukru kryształu
2 płaskie łyżki miodu
1 łyżka mąki ziemniaczanej
1 łyżka mąki pszennej 1 łyżeczka proszku do pieczenia 

Wykonanie:
Białka ubić z cukrem.
Dodać pokrojone orzechy z resztą składników i wymieszać.
Piec w temp. 180°C przez 35 min.


Składniki potrzebne do kremu:
1/2 l mleka
1 cukier waniliowy
5 żółtek
20 dag cukru
1 1/2 łyżki mąki ziemniaczanej
1 kostka margaryny

Wykonanie:
Odlać pół szklanki mleka, resztę zagotować.
Utrzeć żółtka z cukrem i cukrem waniliowym, 
dodać mąkę ziemniaczaną i pół szklanki mleka.
Wszystko wlać na gotujące mleko i ugotować z tego budyń.
Utrzeć margarynę i dodać przestudzony budyń.


Polewa:
1 kostka margaryny
niepełna szklanka cukru
3 łyżki wody
3 łyżki kakao
Wszystko zagotować i ostudzić.

Przełożenie kolejnych części:
I część biszkoptu kakaowego.
Krem.
Placek orzechowy.
Krem.
II część biszkoptu kakaowego.
Na wierzch polewa kakaowa.
Wiórki kokosowe dla ozdoby.




Spróbujcie i przekonajcie się sami. 
Ja polecam z czystym sumieniem!

21 marca 2015

Wiosenne zmiany na blogu i nie tylko...




Wraz z nastaniem wiosny - wiosenne zmiany na blogu.
Odświeżyłam nagłówek, dodałam więcej moich ulubionych kolorów, 
zmieniłam zdjęcie ogrodu zimowego na wiosenny. 
Pojawiło się też inne zdjęcie profilowe.
Chciałam dodać więcej świeżości i lekkości.
Co sądzicie o tych zmianach?

 P.S.  A w moim ogrodzie liczne niespodzianki :-)
























18 marca 2015

Szybki kursik wykonania filcowych pisanek

Na pisankach z filcu przekonałam się, jak trudna jest praca rękodzielnicza, 
ile wymaga to cierpliwości i precyzji.
Tu chylę czoła wszystkim osobom, które wykonują to zawodowo. 
Tyle wstępu, a teraz do dzieła!

Ponieważ od pewnego czasu ogarnął mnie szał wszystkiego, co zawiera lawendowe elementy, postanowiłam wykonać jaja z motywem lawendowym.


Pierwszy krok -
przygotowanie potrzebnych materiałów:
odpowiedni kolor wełny czesankowej, jaja styropianowe różnej wielkości, 
igły do filcowania. 


 Kolejny krok -
wyciągam delikatnie pasma wełny i otulam nimi jajo.


Następny krok-
staram się umocować filc na jaju 
poprzez prostopadłe wbijanie igły do styropianu. 
Robię to tylko w niektórych miejscach, 
żeby zadziorki z igły połączyły filc ze sobą, a potem z jajem.


Dalej -
wbijam igłę dokładnie miejsce obok miejsca 
do uzyskania gładkiej powierzchni filcu na jaju. 
W ten sposób otrzymaliśmy tło naszej filcowej pisanki.


Ostatni krok -
ułożenie wzoru na jaju i umocowanie poprzez wbijanie igieł.
 Używam igły grubej, cienkiej, a nawet odwrotną stronę igły tzw. haczyk.


Żeby uzyskać cieniutki efekt motywu np. trawy, 
wyciągam kilka włosków wełny, które przytwierdzam 
przez wbijanie igłą z dużym wyczuciem. 
W taki sposób można uzyskać dowolny wzór na jaju.


 Na koniec jeszcze poprawki -
jeżeli zobaczymy, że filc gdzieś nierówno leży.
Nożyczkami obcinam zbyt odstające włoski, 
 nasze jajo będzie teraz miało równiuteńką powierzchnię.
Gotowe!
A oto efekt naszej pracy.






Życzę efektywnej pracy w świątecznej, wielkanocnej atmosferze :-)

14 marca 2015

Ogród płacze...



Ogród płacze...
Lecą kropelki, jak łzy po twarzy...








Jak bardzo zawodzimy się na ludziach...
Jak bardzo im ufaliśmy, a oni to wykorzystali...









Czyż warto zatem wierzyć w prawdziwą przyjaźń?
Czy zawiść opanowała ten świat?
Cóż jeszcze przyniesie los...








Jest tyle wspaniałych rzeczy wokół nas, czy ich nie dostrzegamy?
Czy widzimy i karmimy się tylko tym co złe?










Rozejrzyj się dookoła i zwróć uwagę na maleńkie szczegóły,
 jakże cenne i wartościowe...










Być może nadzieja schowała się właśnie tam i czeka na swój czas... 






 



Aura depresyjna i nastroje do końca nie takie, jak zwykle...
No cóż, życie zapisuje nie tylko kolorowe strony...










 Kiedy zawodzą Cię osoby z najbliższego otoczenia, 
pozostają tylko prawdziwi przyjaciele...









Dla tych najprawdziwszych przyjaciół,
 rodziny, która zawsze wspiera
 i wszystkich życzliwych osób odwiedzających bloga
 - Bet.







11 marca 2015

Podróżowanie ich sposobem na życie

Anię i Tomka poznałam na wspólnym wyjeździe do Włoch, a dokładnie w miejscowości Cesenatico. 
Spodobało mi się to, że lubią wieczorne spacery brzegiem morza oraz odkrywanie ciekawostek turystycznych w miejscu, w którym przebywamy.


Razem tworzą niesamowitą parę, emanują siłą spokoju i optymizmem. 
Przebywając w ich towarzystwie "naładujesz baterie" swoistą harmonią i radością życia...
Potrafią doskonale zorganizować wolny czas, dlatego nigdy się nie nudzą.


Ania, jak mówi o sobie - "podróże ma we krwi", kiedy przez dłuższy czas nie wyjeżdża, to cała drży, więc  musi przynajmniej na jeden dzień gdzieś się wybrać. Już jako dziecko wyjeżdżała co roku
z rodzicami nad Bałtyk i bardzo to lubiła. Potem rodzice wysyłali ją na kolonie, które umożliwiły 
jej nawiązywanie znajomości. Co roku była w innym miejscu, objeździła prawie wszystkie ciekawe zakątki Polski. W szkole średniej zaczęły się wojaże zagraniczne. Natomiast Tomek złapał bakcyla 
od kiedy są razem. Wtedy obudziła się w nich chęć odkrywania różnych rzeczy i czerpania z tego przyjemności...



Tomek uwiecznia każdy moment ich wspólnego życia w podróży. 
Robi niebanalne zdjęcia, potrafi doskonale posługiwać się aparatem fotograficznym.



Jak mówią o sobie, na początku były to wyjazdy pod namioty, głównie ze względu na skromne fundusze jakimi dysponowali. I tak np.: w pierwszą rocznicę znajomości wybrali się w Bieszczady. 
Od tego czasu, co roku jeżdżą w inne miejsca, gdyż stale są ciekawi zakątków, 
których jeszcze nie widzieli.


Zawsze przygotowują się do podróży, czytają o danym miejscu i jego okolicy, głównie w internecie. Gdy wyjeżdżają w góry opracowują trasy na poszczególne szczyty. Gdy jadą za granicę, planują wycieczki i szukają ciekawych miejsc. Korzystają z różnych środków transportu - rowerów, pociągów, autobusów, quadów, a znajomość języka angielskiego im to ułatwia.


Uważają, że najlepsze w podróży jest czekanie na nią... 
Dlatego lubią planować, najlepiej z paromiesięcznym wyprzedzeniem. 
Jednak mają też miejsca, gdzie systematycznie wracają - słowackie termy w listopadzie.


Na pytanie, czy lubią bardziej podróżować po Polsce, czy po świecie odpowiadają: 
częste wyjazdy kilkudniowe po naszym kraju spowodowały, że bardziej nas ciągnie za granicę. 
Jadąc do danego kraju uczymy się paru podstawowych słów, 
by potem móc sobie pogadać z "tubylcami".


W czasie kolejnych podróży lubią chłonąć całe otoczenie, głównie poprzez obserwowanie zwyczajów miejscowej ludności, smakowanie miejscowych potraw i trunków. 
Potrafią się również zachwycić architekturą, ale uważają, że to właśnie ludzie 
tworzą klimat danego miejsca. 
Nie przepadają za zwiedzaniem muzeów i kościołów, wolą raczej twory natury:
 parki, wodospady, ładne krajobrazy itp.


Oprócz poznawania wszystkiego co nowe i ciekawe lubią też zwyczajnie poleniuchować na plaży.
Swoją pasją dzielą się z innymi opowiadając o wszystkich ciekawostkach, które poznali i odkryli. Posiadają spory zasób zdjęć i pamiątek ze swojej podróżniczej pasji, 
a które pokazują innym w specjalnej fotoramce.


 Marzy im się skromna objazdówka dookoła świata, a tak bliżej, to chcieliby odwiedzić te miejsca, 
w których jeszcze nie byli: kraje skandynawskie i Szwajcarię. 
Życzymy im, by spełniły się ich marzenia o kolejnych podróżach...






7 marca 2015

Wielkanocne inspiracje - pisanki z filcu

Witam Wszystkich :-)
Za miesiąc święta, pora więc pomyśleć o wielkanocnych ozdobach. 
Dziś pokażę pisanki, które robiłam co roku na Święta Wielkanocne.
Czas, żeby je odkurzyć i poukładać tam, gdzie ich miejsce.


Do pokoju, w którym brązy przeplatają się z turkusowym kolorem 
- pisanki z niebieskim motywem kwiatów.




Do salonu gościnnego - kolorowe pisanki, 
żeby nadać pomieszczeniu wiosennego charakteru...




Dla osób ceniących sobie tradycję - pisanki kurpiowskie.
U mnie doskonale prezentują się w kuchni. 






Kolorowe pisanki do pokoiku dziecięcego i nie tylko...

 





I jeszcze kilka kolorowych pisanek w mniejszym wydaniu...




Do wykonania jaj - pisanek z filcu potrzebne są:
styropianowe jaja
wełna czesankowa w różnych kolorach
kilka igieł do filcowania (grubych i cienkich)
odrobina cierpliwości
duża dawka wyobraźni lub gotowe pomysły :)

Kurs wykonania filcowych pisanek pokażę innym razem.
Teraz pora, żeby zakupić potrzebne materiały. W tej chwili musisz uruchomić wyobraźnię, 
żeby zaopatrzyć się w odpowiednie kolory wełny. Możesz narysować najpierw wzór na kartce, 
będzie Ci potem łatwo go przenieść na pisankę. Trzeba też pamiętać, że igły szybko się łamią
 pod wpływem filcowania na styropianowym jaju (to kwestia wprawy). Lepiej mieć pod ręką
 kilka sztuk igieł, tak na wszelki wypadek, jeżeli ich nie złamiesz przydadzą się do filcowania korali.

Do zobaczenia na kursiku filcowania pisanek :-)