28 lutego 2015

Dlaczego zajmuję się blogowaniem i trochę wspomnień...



Ludzie z najbliższego otoczenia często zadają mi pytania: "Dlaczego zajmuję się blogowaniem?", 
"Po co mi ta strata czasu? Przecież jest to praca, która nie przynosi żadnych korzyści materialnych,
 a jedynie więcej zamieszania w życiu prywatnym", "Co mnie skusiło do podjęcia takiej decyzji?" itp.
Dzisiaj rozwieję wszystkie wątpliwości i nakreślę krótko historię powstania mojego bloga.

Wszystko zaczęło się w dzieciństwie, kiedy zajmowałam się pisaniem pamiętnika i wierszy...







Potem przyszły lata dorastania, a mój pamiętnik zamienił się w duży notatnik z informacjami 
o idolach wraz z kolekcją zdjęć z różnych czasopism. To lata 80-te, czasy, w których dostęp 
do takich materiałów był bardzo ograniczony w porównaniu z obecną chwilą. 
Skrupulatnie zbierałam to wszystko, wycinałam, naklejałam, ozdabiałam i dopisywałam swoje myśli. 
Zeszyt powiększał się i powiększał...
Znajomi byli zaskoczeni moją przykładnością i determinacją w tej pracy.







Kolejne to lata 90-te. W moim życiu prywatnym nastąpiło wiele zmian.
Masa obowiązków spadło na mnie "jak grom z jasnego nieba"...
Małżeństwo, narodziny dziecka, początek kariery zawodowej, studia i budowa domu...
Wszystko w tym samym czasie, wszystko potoczyło się w błyskawicznym tempie. 
Nie zdążyłam się obejrzeć za siebie, a rzeczywistość pisała kolejne karty w moim życiorysie...

Na to wszystko nałożyła się choroba, a potem odejście najdroższej mi osoby - mojej matki...
Było ciężko, więc znowu wróciłam do pamiętnika, żeby chociażby na chwilę wyżalić się,
spisać myśli, które mną władnęły...

Potem przyszły na świat kolejne dzieci i nasza rodzinka stała się wielką rodziną, z małym, bardzo przyjaznym psem towarzyskim i kolekcją średniopopularnych ryb w akwarium.







Dzieci zaczęły dorastać, obowiązków jakby z roku na rok coraz mniej, za to więcej trosk, problemów, dylematów i wspólne wyjazdy. Pamiętam "wypady" pod namioty z małym dzieckiem,
bo trzeba było przecież oszczędzać na nowy dom. Potem wyjazdy zakładowe, a główny kierunek
to góry i Bałtyk. W końcu podróże już zaplanowane, przemyślane, wyczytane w poradnikach, 
w miejsca, o których zawsze marzyliśmy... 

Każde zwiedzane przez nas miejsce, każda podróż, czy turystyczna, czy wypoczynkowa została przeze mnie opisana i uwieczniona w fotoalbumach z podróży. Na kartkach kolejnych albumów pisałam podstawowe wiadomości zdobyte drogą czytelniczą lub odkryte podczas wyjazdów. Zamiłowanie 
do fotografowania różnych rzeczy: architektury, przyrody, krajobrazów powodowało, 
że byłam najczęściej pstrykającym zdjęcia turystą na wycieczkach. 

Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że tak bardzo ułatwi mi to prowadzenie bloga.






Praca związana z tworzeniem wszystkich opisanych wcześniej rzeczy, systematyczność, przywiązanie uwagi do szczegółów, na które inni pewnie nie zwróciliby uwagi pomaga mi w układaniu różnych przemyśleń, rozważań, a co za tym idzie - kolejnych wpisów.

Późniejsze lata po roku 2000 to ogromna chęć napisania książki, chęć wypisania się na kartkach papieru, wyżalenia się ze swojego życia, swoich doświadczeń macierzyńskich, wychowawczych, zawodowych, ale też psychologiczne podejście do różnych tematów. Jak mówią "jeśli nie możesz wykrzyczeć swoich racji, to je opisz". Jednak wydanie książki to długi, skomplikowany proces, walka
z wydawnictwem o byt na rynku, stałe zabieganie o reklamę itd. Zrezygnowałam na wstępie...







Pozostało najpopularniejsze w obecnych czasach "okno na świat". 
Zrozumiałam, że najprościej i najszybciej dotrę do czytelnika drogą internetową.
Jeszcze tylko kwestia techniczna, a ponieważ nie należę do pokolenia komputerowców pomyślałam 
o współpracy z własnymi dziećmi. To, co zajęłoby mi kilka tygodni, moje kochane dzieciaki zrobiły
w kilka minut. 


Jestem świadoma, że nie każdemu może się podobać to, co robię, zarówno od strony wizualnej, słownej, praktycznej lub innej. Chcę tu jednak podkreślić, że robię to, co lubię, dzielę się z innymi tym,
co potrafię najlepiej. Jeżeli ktoś skorzysta z moich porad i sugestii  sprawi mi tym dużą satysfakcję. 

Będzie to dla mnie największą nagrodą, gdyż nic tak człowieka nie motywuje do pracy i do życia, 
jak poczucie bycia potrzebnym dla innych...

Zatem mój blog jest formą pamiętnika, w którym zapisuję i fotografuję wszystkie rzeczy, 
które są w danym momencie ważne dla mnie, i którymi chcę się podzielić z innymi... 





23 lutego 2015

Decoupage dla początkujących



Decoupage to bardzo stara i prosta technika dekorowania różnych powierzchni. 
Polega na precyzyjnym wycinaniu motywów z papieru, 
a następnie naklejaniu wg własnych pomysłów i upodobań
oraz zabezpieczaniu kilkoma warstwami lakieru.
Oprócz serwetek możemy wykorzystać takie materiały jak:
papier ryżowy i dekoracyjny oraz suszone kwiaty.


 

Dzisiaj zaprezentuję prace uczniów wykonane 
na zajęciach artystycznych - "Kreator sztuki użytkowej".
Być może będą inspiracją do tworzenia własnych zestawów i kompozycji.






 Podczas pracy z dziećmi przekonałam się, jak bardzo lubią one zajęcia praktyczne,
ile radości i wrażeń dają im wykonane samodzielnie rzeczy.
Szkoda, że po ukończeniu szkoły zapominamy o tych przyjemnościach
 z powodu m.in. braku czasu, braku dostępu materiałów, czy predyspozycji.
Myślę jednak, że kiedy zatrzymamy się na chwilę i poobserwujemy dookoła świat,
a dodatkowo nauczymy się kilku technik, to np. nudne zimowe wieczory zmienią się w inspirujące, pełne zaangażowania momenty życia, dzięki którym stworzymy fantastyczne dzieła.






 Przedstawione prace łączą technikę decoupage z recyklingiem.
Do dekorowania można bowiem wykorzystać nie tylko stare słoiki, metalowe puszki,
 ale też inne nietypowe przedmioty i rzeczy.
 Ozdobione tworzą ciekawe kompozycje, a przez dobranie odpowiednich kolorów
 mogą współgrać z naszymi pomieszczeniami w domu.






Powyżej zaprezentowałam prosty przykład decoupage z motywem regionalnym
dla kogoś, kto lubi mnóstwo kolorów oraz wzorów.






 Dla miłośników lawendy, do których również ja się zaliczam -  "Zestaw lawendowy". 
W skład tego zestawu wchodzą: deseczka kuchenna, butelka i słoik.






 Ciekawym elementem dekoracyjnym może być rafia naturalna lub barwiona,
 którą kupisz w kwiaciarniach, hurtowniach lub na giełdzie ogrodniczej.






 Innym przykładem  jest "Zestaw biało-granatowy"
 z dość interesującym wzorem kwiatów.


 



Motywy, które wycinamy z serwetek są dowolne,
to zależy co lubimy i co będzie pasowało do naszego pomieszczenia.






Takie zestawy mogą być doskonałym upominkiem dla najbliższych
 lub pamiątką dla kogoś kogo chcemy obdarować
 czymś wyjątkowym i własnoręcznie zrobionym.






Wszystkie przykłady pokazują najprostszą technikę decoupage,
 natomiast poniżej zestaw zawierający elementy postarzania 
i papier ryżowy,
 ale tą techniką zajmę się innym razem.
 Życzę owocnej pracy z decoupage :)



18 lutego 2015

Czas się jakby zatrzymał...



Nie tak miał wyglądać ten post...
To siła natury zatrzymała pragnienia i marzenia...
Brak więc kolorowych zdjęć, opisów, porad...
Jest tylko pusta klatka, która odzwierciedla to, co nastąpiło...
Pozbawiona podstawowych narzędzi do tworzenia,
 czekam w niepewności na finał kolei zdarzeń... 





Tak niewiele trzeba, żeby dowiedzieć się,
jak kruche jest nasze życie.
W obliczu choroby i cierpienia
zastanawiamy się nad sensem naszej egzystencji.
Zadajemy sobie pytania, 
jak przeżyliśmy nasz czas, 
czy byliśmy wystarczająco dobrzy dla innych,
 czy pozostawiamy po sobie coś dobrego...





Piszę ten post w zupełnie innych warunkach niż dotychczas.
Już wiem, że los dał mi kolejną szansę,
by dawać ludziom coś wartościowego.
Również, by wykrzesać z ludzi i ukazać  światu,
co wartościowego mogą pokazać innym.





Kolejna pusta klatka,
 ale nie kartka,
gdyż teraz mogę napisać, 
co tak bardzo mnie poruszyło
przez ostatnich kilka dni.
W naszym pędzącym świecie nie dostrzegamy
niezwykłości zwykłych ludzi obok nas...
Historia każdego napotkanego człowieka
może być tematem niejednego scenariusza.
Ludzkie losy, które napotkałam po drodze,
poukładane w różnoraki sposób,
jedne bardziej optymistyczne,
inne nacechowane bólem i cierpieniem...
Każdy ma coś do powiedzenia,
każdy jest interesującym, indywidualnym przypadkiem.
Każdy pragnie zostawić po sobie coś dobrego,
coś, co u innych wywoła radość, uśmiech,
pobudzi entuzjazm do życia...





Pozwólmy więc innym skorzystać z naszej wiedzy,
naszych poglądów i doświadczenia, póki czas...
Ale niech będą to poglądy dowartościowujące, 
budujące innych, a nie toksyczne i pełne jadu...
Stwarzajmy wokół siebie sytuacje,
które wzmacniają innych,
 a nie niszczą zbyt ciężkimi ocenami i opiniami.
Pamiętajmy, każdy z nas jest inny,
każdy ma prawo do wyrażania siebie i bycia sobą.
Bądźmy empatyczni w tym świecie,
który "rozpaczliwie poszukuje empatii...".
Nie dajmy się pokonać obłudzie i hipokryzji.
Bądźmy sobą!
A świat stanie się lepszy
i wtedy łatwiej nam będzie przejść 
"na drugą stronę"...




fot. Mikołaj Gospodarek


13 lutego 2015

Muffinki na WALENTYNKI




Zgodnie z zasadą "przez żołądek do serca"
 moja propozycja na walentynki w wersji słodkiej i romantycznej,
 czyli babeczki o bananowym smaku, ze szczyptą cynamonu
 i odrobiną miodu.






Aby je upiec musisz mieć odpowiednią formę 
lub papierowe foremki do babeczek,
 czyli tzw. papilotki.






A teraz najważniejsza sprawa!
Unikamy gotowych przepisów z torebek, 
ma to być coś swojskiego i samodzielnie przygotowanego!


Zatem potrzebujesz następujące składniki: 
  • 1 i 1/2 szklanki mąki
  • 3/4 szklanki cukru
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • 1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
  • cukier waniliowy
  •  1/2 szklanki roztopionego masła
  • 2 duże jajka (rozmącone w osobnym naczyniu)
  • puree z 4 dojrzałych bananów

Resztę pracy zrobi za Ciebie robot kuchenny,
 jeżeli go nie masz, to nie martw się,
 możesz wymieszać składniki łyżką.
Najpierw wymieszaj składniki "suche",
dodaj do nich składniki "mokre" 
i w tej chwili włącz piekarnik na 180 stopni Celsjusza.
Po dokładnym wymieszaniu składników
przelej masę do foremek,
 a potem włóż do piekarnika na 25 minut, aż się zarumienią. 
Sprawdź patyczkiem, czy upiekły się wystarczająco,
 a po wystygnięciu dodaj na wierzch krem i dekoracje. 






Do kremu potrzebujesz:
  • 1 szklankę cukru pudru
  • 3/4 kostki masła
  •  1 płaską łyżkę miodu
  • szczyptę cynamonu
Ubijasz wszystkie składniki mikserem na puszystą masę,
 a następnie dekorujesz wierzch muffinek wg uznania.
Muffiny w tej wersji są naprawdę puszyste i wilgotne.






To jest tylko moja propozycja, 
ale to zależy od Ciebie 
jaki nastrój jesteś w stanie zaoferować
  bliskiej Ci osobie. 
W tym dniu nie może zabraknąć świec, 
świeczuszek, lampionów itp.
Pamiętaj,
 to wyjątkowy wieczór, który ma sprawić, 
że zobaczysz w oczach ukochanej osoby
 blask namiętności i czułości. 
Nie pozwól, żeby zawładnęły Tobą 
problemy dnia codziennego!






Poddaj się nastrojowi chwili,
która jest tylko dla Was. 
Niech będą to niepowtarzalne momenty
dla Ciebie i Twojej ukochanej osoby...







Wyjątkowych WALENTYNEK dla wszystkich, 
odwiedzających mojego bloga - Bet :)






 Fot. Roksana Oślizło

10 lutego 2015

Powertex - efekt kamienia



Na pewno zastanawiasz się co to jest powertex?
To technika ozdabiania za pomocą specjalnych preparatów,
 które utwardzają nasz materiał bazowy,
 a w rezultacie końcowym nadają naszym przedmiotom
 kamienny wygląd.

 



Patrząc na udekorowane przedmioty tą metodą
 mamy wrażenie, jakby były wykonane 
z twardych, kamiennych elementów.



 


Technika nie jest trudna!
  Gorzej jest z dostępem do utwardzaczy,
 które mają swoją odpowiednią cenę...
 Jeżeli to Cię nie zniechęci
 możesz zamówić preparaty przez internet 
lub kupić w galeriach artystycznych.







Od koloru powertexu zależy 
jaki odcień chcemy wydobyć na zewnątrz.
 Ponieważ w moim domu dominują odcienie zielone
 wybrałam powertex w kolorze zielonym.
 Grubą koronkę odprułam ze starej firanki,
wykorzystałam też bezużyteczną metalową miskę.

 A oto materiały potrzebne do wykonania
 kul świeczników techniką powertexu:
  • 3 ceramiczne nieszkliwione świeczniki - kule
  • gruba koronka
  • powertex w odcieniu zielonym
  • Stone Art - celulozowany proszek dekoracyjny
  • rękawice lateksowe
  • 2 miseczki
  • drobny i gruby papier ścierny
  • stare twarde pędzelki
  • folia lub papier do zabezpieczenia stołu




  


 W tej chwili opiszę kolejne etapy pracy z powertexem.






Odmierzamy koronkę przypasowując ją do kształtu kuli
 i pamiętając,
 żeby miała odpowiednią długość
(nie może być za długa, ani za krótka) .






Następnie nanosimy na kulę warstwę powertexu - ok. 2 mm.






Posypujemy celulozą starając się wypełnić każde miejsce na kuli. 
Potem delikatnie oklepujemy całą kulę.






Nasączamy koronkę w powertexie,
 odciskamy jej nadmiar
 i dokładnie doklejamy
 do ozdabianej powierzchni.






Nanosimy drugą warstwę powertexu, 
cały czas dociskając koronkę.
 Jeżeli odstaje lub marszczy się w jakimś miejscu
 przecinamy ją nożyczkami po to,
 żeby dokładnie nam się przytwierdziła do kuli.
 Całość otaczamy w celulozie, nadal dociskając koronkę, 
głaszcząc ją, a w efekcie końcowym delikatnie polerując.






Odstawiamy pracę do całkowitego wysuszenia (ok. 24 godz.)






Starym, twardym pędzelkiem usuwamy resztki celulozy,
 uzyskujemy w ten sposób ciekawy kształt koronki.
Papierem ściernym szlifujemy całość, 
aby wydobyć zielony kolor.






Efekt końcowy jest naprawdę imponujący!!!












7 lutego 2015

Kuchnia z mojej perspektywy



To nie kuchnia lustrzana, błyszcząca, minimalistyczna, wręcz przeciwnie! 
To kuchnia pełna słoiczków, przypraw, zapachów, okruszków świeżo pieczonego chleba.
 To moja kuchnia - nie na połysk, martwa, a raczej kuchnia, która tętni życiem...


 



Kocham przyprawy - te nasze rodzime oraz z reszty świata, 
 zwłaszcza przyprawy azjatyckie i naturalne dodatki.
W mojej kuchni nie może zabraknąć lasek wanilii, gwiazdeczek anyżu,
 czy zapachu goździków i cynamonu...







 Pod ręką muszę mieć cebulę, czosnek, wszystkie nasiona, począwszy od fasoli i grochu,
 a skończywszy na słoneczniku i dyni.











Lubię dodatki i kolory w kuchni, przede wszystkim kolor jasnozielony. 
Stąd też udało mi się zebrać sporo naczyń i innych elementów w tym odcieniu.








Pomimo wielu rzeczy na półkach i półeczkach każdy przedmiot ma swoje miejsce. 
Harmonia w kuchni jest dla mnie bardzo ważna, gdyż dzięki temu
 potrafię się szybko odnaleźć w tym zbiorowisku różnych rzeczy i sprzętów.








Poza tym ma to być przyjemne miejsce nie tylko dla zmysłu smaku, ale także i wzroku.
 W końcu przebywamy tu sporą część naszego życia...








Kuchnia jest dla mnie najważniejszym miejscem w domu, 
 gdyż tu gromadzi się cała rodzina, tu dyskutujemy na różne tematy.
 Często depczemy sobie po piętach, bo moja kuchnia nie należy do dużych...








Tutaj delektuję się pyszną herbatą, którą zaparzam w specjalnym czajniczku
  lub też czekam i obserwuję, aż "rozkwitnie" pąk kwiatowy 
po zalaniu gorącą wodą w mojej ulubionej filiżance...











W mojej kuchni, jak w każdej nie brakuje sprzętów, które zajmują dużo miejsca,
 ale ułatwiają pracę i przygotowanie potraw. 
Takim przyjacielem jest np.:wielofunkcyjny robot kuchenny, 
inną przyjaciółką jest "zmywunia", czyli zmywarka.
 Na uwagę zasługuje także ostatni nabytek - kolejny kuchenny przyjaciel - wypiekacz do chleba.
 Ale teraz już kończę, bo właśnie muszę wyjąć cieplutki chlebuś,
 a o chlebkach innym razem:)








Napisz, czy Twoja kuchnia wygląda podobnie lub też, czy różni się diametralnie,
 może podpatrzę jakieś pomysły lub zmienię coś na potrzeby bardziej praktyczne.
 Nie bój się o tym napisać:)